Bollywood,  W filmach

*Coś się dzieje, czyli prawdziwa miłość zdarza się raz.

Wydaje mi się, że najprostszym wyjaśnieniem, co to w ogóle jest Bollywood, będzie stwierdzenie: to takie Hollywood, tylko indyjskie. Te, które ja znam, mogę również powiedzieć, że są to cudowne filmy pełne barwnych opowieści o miłości, wzbogacone muzyką, tańcami i aktorami w klimatycznych, kolorowych strojach typowych dla tej kultury. Każdy film trwa około dwóch godzin, jednak zdarza się, że i dłużej.  Każdy jest prawdziwym widowiskiem. O ile wiem,  istnieją też filmy, które nie są romansidłami, ale ja kocham to indyjskie przedstawienie miłości. Mogą pojawić się spojlery!

Coś się dzieje

Film opowiada o pierwszej, prawdziwej miłości, która przytrafiła się parze nastolatków. Byli przyjaciółmi, Rahul podrywał dziewczyny, Anjali grała z nim w piłkę. Pewnego dnia do ich duetu dołącza Tina, córka dyrektora szkoły. Trójkąt rozpadł się zanim jeszcze na dobre rozpoczął, bo nowa koleżanka zdobywa serce Rahula.

Stara przyjaciółka usuwa się więc w cień, dając tamtym szansę na szczęście. Oni faktycznie później zakładają rodzinę i mają dziecko (i to w zasadzie nie jest spojler, bo na tym opiera się cała dalsza fabuła).

Niestety Tina umiera, zostawiając córce list, by dziewczynka znalazła prawdziwą miłość swojego ojca jaszcze z czasów szkoły. Tina wiedziała bowiem, że to oni byli sobie tak naprawdę pisani, a ona wkroczyła między nich przypadkiem.

Aktorzy

Przede wszystkim zacznę od tego, że Tinę gra aktorka, którą uwielbiam. Śliczna dziewczyna, pięknie śpiewa i cudownie tańczy. Oglądałam ją w kilku innych produkcjach i w każdym zachwycałam się jej urodą i talentem. Główna męska rola to chyba najsłynniejszy aktor romantycznego Bollywood.

Historia ponadczasowa, bo jednak coś się dzieje i działo!

Uwielbiam tę historię, bo opowiada o pierwszej, prawdziwej miłości. Każdemu człowiekowi prędzej czy później się to przytrafia. Jedni łapią okazję i zostają z taką miłością już do końca życia, inni wspominają ją przez resztę życia jako jeden z cudowniejszych momentów młodości. Jakkolwiek nie podejść do tego tematu, ma w sobie coś magicznego. Tutaj magia owija parę przyjaciół, co w sumie potwierdza teorię, że przyjaźń damsko-męska nie jest możliwa, bo jedna ze stron zawsze w końcu “wpadnie”.

Stara miłość nie rdzewieje?

Kochali się jeszcze  w szkole, choć wtedy odbierali to jako wielkie przywiązanie do siebie. Miłość na fundamentach solidnej przyjaźni. Film pokazuje siłę tego uczucia, a widz ma szansę zobaczyć rozbudzenie tej miłości na nowo. Gdzieś tam tliło się coś, co urosło do rozmiarów uczucia na jawie. Rahul wreszcie przejrzał na oczy, Anjali przypomniała sobie, co czuła, gdy jej serce szczerze biło. Bo Anjali jest zaręczona z innym.  I choć facet jest fajny, naprawdę sympatyczny i bez wątpienia zakochany w swojej wybrance, to jej serce bije powoli. Kocha go, jednak jej uczucie nie jest tak silne, jak być powinno. Bo to uczucie zarezerwowane zawsze będzie dla tego Pierwszego.

Gdy Anjali po latach widzi dawnego ukochanego w telewizji, orientuje się, że parę godzin wcześniej poznała jego córkę. Ta scena pokazuje siłę tęsknoty za tym, co utracone. Chwyta za serce, a ja mam po prostu łzy w oczach! Podziwiam, że dziewczyna nie wykazała się zazdrością o to dziecko. Wydaje mi się wręcz, że pokochała je od pierwszej rozmowy, bo dziewczynka rzeczywiście jest urocza. Nie wie też, że dziewczynka ma plan, by połączyć ojca z tą kobietą, którą widzi pierwszy raz na oczy. Bezgranicznie ufa jednak swojej zmarłej mamie i chce, by ojciec był szczęśliwy.

Odkurzanie uczuć i nadawanie im nowego blasku

Uwielbiam te sceny w życiu dorosłych już pary przyjaciół, które pokazują rozkwit ich miłości na nowo. Ta wracająca do życia iskierka przeplata się ze schematem ich relacji, jaką oboje znają i pamiętają. A także uwielbiają. Bo to wtedy byli tacy ogromnie szczęśliwi. Przekomarzają się, rozmawiają ze sobą jak starzy przyjaciele. A jednak gdzieś na dnie spojrzeń widać blask, którego nie było kiedyś. I ten blask przyciąga mnie do filmu.

Widać też, jak ludzie się zmieniają. Jak ich relacja ewoluuje wraz z upływem czasu. Już nie są tymi beztroskimi dzieciakami, którzy widywali się codziennie. Są dorośli, mają więcej doświadczenia, inne podejście od życia i do siebie nawzajem. To jest cudowne, a jednak przerażające. Ze wspomnieniami jest tak, że nigdy nie wiemy czy to, co siedzi nam w głowie to faktyczne odzwierciedlenie przeszłości, czy obraz, jaki sobie w tej głowie przez lata ułożyliśmy. Bo jednak wspomnienia są takie, jakiego kształtu my im nadamy.

Cieszy mnie ogromnie, że twórcy tej historii nie poszli w inną stronę. Pozwolili tej historii być piękną samą w sobie. Bohaterowie nie zmienili się na tyle, by trzeba było poznawać się kompletnie od nowa. A później jeszcze okazałoby się, że to już nie to, co kiedyś i czas pogodzić się z upływem czasu i utraconą przeszłością. Tu na szczęście tego nie doświadczymy.


Dzięki za uwagę! Pamiętacie swoje pierwsze miłości?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *