W filmach,  W książkach/komiksach,  W serialach

A gdzie pierścionek?? O filmowych i książkowych oświadczynach z innej strony.

Mówiłam już o moich ulubionych oświadczynach. Tych, które wywołują gęsią skórkę, powodują, że cieszy się nie tylko bohaterka tego spektaklu, ale wszyscy widzowie. A na pewno ja. Są jednak takie tytuły, w których gęsia skórka sugeruje mi raczej, że oświadczyny to jakieś nieporozumienie. Standardowo uprzedzam: TU SĄ SPOJLERY! I uwierzcie. Wszystkie wymienione poniżej pary uwielbiam. Ich historie znam prawie na pamięć i co jakiś czas do nich wracam. Ale nie zmienia to faktu, że mogę trochę ponarzekać na upchane w ich losy sceny oświadczyn.

Najgorsze wg mnie sceny oświadczyn:

1. Tajemnice Smallville – serial

Oprócz głównego bohatera, mam tu jeszcze jedną ulubioną parę, której niestety twórcy nie poświęcili aż tyle czasu, ile bym chciała. I choć uwielbiam Olivera i Chloe, to kopnęłabym faceta całkiem mocno za brak typowych oświadczyn. Hajtnęli się przypadkiem na imprezie, a dopiero później, Oli zapytał żonę czy pasuje jej taki układ, bo on chciałby się go trzymać. Rozpłynęłam się jak masełko, gdy widziałam wzrok, jakim na nią patrzył w czasie tej rozmowy. Ale gdzie kwiaty? Gdzie oświadczyny? Gdzie pierścionek wyciągany z kieszeni w trakcie pakowania się kolanem na brudny beton? Jak na Olivera, to wymagałabym nawet, by taką romantyczną scenę wywinął podczas kolacji w jakiejś drogiej restauracji. No stać go, do cholery, wcześniej potrafił się postarać. A Chloe naprawdę jest tego warta.

Serce jedno, logika drugie. Niestety wiem, że sposób zejścia się tej pary jest adekwatny do ich charakterów. Szlag.

2. Saga Zmierzch – książka & film

Oświadczyny Edwarda to trochę pokręcony temat. Sentyment do tej serii pozostanie mi pewnie na zawsze. Jednak zarówno w książce jak i ekranizacji brakowało mi tu jakiejś górnolotnej sceny pełnej miłosnych wyznań, klęczenia na kolanku i wielkiego zaskoczenia. No, bo wiecie… Najważniejsze pytanie w jego życiu postawione jako warunek jej przemiany? I to gdzieś w locie, przypadkiem, bo tak jakoś wyszło w rozmowie? Podczas gdy cała reszta tomów nafaszerowana jest wielkim “aj-low-ju”? Kurczę, to nie tak miało być.

3. Ania z Zielonego Wzgórza – książka & film

Po tylu latach zabiegania o tę dziewczynę, Gilbert.. nie popisał się w kulminacyjnym momencie. I nie mówię tu o ostatniej scenie z części Ania na Uniwersytecie, ale o tej znacznie wcześniejszej. Tej, w której chłopak dostaje kosza. Tej, w której spaceruje z Anią po ogródku i nagle wyskakuje z tym nieszczęsnym pytaniem. Z jednej strony mi chłopaka żal, bo go uwielbiam. Ale z drugiej włos się jeży na głowie, żeby takiej dziewczynie jak Ania, tak nieromantycznie, niepoetycko i jakoś tak po prostu nijak oświadczyć się w biegu. Tu nawet nie było typowych oświadczyn, tylko prośba o deklarację. Już chyba gorzej nie mógł tego zrobić.

4. Dlaczego nie – film z 2007r.

Nieśmiałość faceta czasami jest urocza, ale bywa, że doprowadza do obłędu. Gdy w finałowej scenie słyszę “i że Cię nie opuszczę”, zamiast klasycznego “wyjdziesz za mnie?”, to już wiem, że zarówno ja, jak i bohaterka będziemy musiały sobie poradzić z brakiem stereotypowego klękania. I nie przekonuje mnie nawet podwodna sceneria.

Jeśli przypomni mi się więcej tytułów, będę je tu dopisywać. Na razie nic więcej nie przychodzi mi do głowy, ale wiecie… szukania ciąg dalszy nastąpi 😉

A jeśli dla porównania zapraszam na wpis o najlepszych oświadczynach, na jakie trafiłam.


Dzięki za uwagę!


(Grafika użyta we wpisie pochodzi z serwisu pixabay.com.pl)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *