Mogłabym się zakochać w tej postaci z gry xD
Jakiś czas temu odkryłam Stardew Valley. Luby zaczął grać w to z kumplem, po kilku dniach pokazali mi tę grę i… przepadłam 😅 Skoro lubię uprawiać marchewki w Minecrafcie, do przewidzenia było, że tutaj też ogrodnictwo podbije moje serce.
Oczywiście standardowo musiałam nabrać odwagi, by biegać sama po kopalni. Tego to ja się tchórzliwie zawsze boję… Jakby nie można było cofnąć postępu gry i po prostu nie zapisać kolejnego dnia, gdyby „coś mi się w tej kopalni stało” ;P Nieeee, ja pękam ze strachu, dopóki się nie przekonam, że dam radę. Aż w końcu biegam sama po wszystkich lochach i walczę z najgorszymi potworami w takim natężeniu, że gdy luby loguje się do gry tydzień później, ja jestem w swoich postępach wszędzie na poziomie minimum 7, podczas gdy luby dopiero się rozkręca (a przypomnę, że zaczął grać wcześniej niż ja…).
Czego w grach nie znoszę? Konieczności interakcji z ludźmi. Dlatego nie gram w gry na Facebooku. I nieważne, czy są to żywi ludzie – znajomi, z którymi akurat gram – czy to te ludziki, które w grze są wbudowane tak z automatu (to ma swoją nazwę, ale niech mnie ktoś zabije – nie ogarniam, nie pamiętam xD). Jestem indywidualistką i nie lubię „musieć” rozmawiać z innymi, wymieniać się darami, czy innych badziewi, które wymyślili sobie twórcy gry.
Ale trafiłam na Stardew Valley. W której spotkałam Sebastiana. Sebastiana z cudnymi fioletowymi włosami. A że mam jakąś lekką słabość do takich ciut dłuższych włosów u facetów i do imion na literę S, postanowiłam z nim porozmawiać. I przy okazji ponabijać sobie te durne punkty na kolejny level i dla nowego osiągnięcia.
Tu wtrącę, że luby zauważył jegomościa pierwszy. Jak ja na fioletowego trafiłam i wyraziłam swój zachwyt cichym „wow”, luby się zaśmiał, że tak coś przeczuwał podobną reakcję u mnie na tego pana. Stwierdził, że po prostu to wiedział: Sebastian wpadnie mi w oko xD Chyba za dobrze mnie zna 😂
Sebastian okazał się… dziwny. Według powszechnie znanych standardów. Nie lubi tłumów, lubi samotność i oglądać gwiazdy. Lubi spacery po plaży (jeśli pada, tym lepiej!), nie chodzi po pubach, a w ciągu dnia pracuje jako freelancer i ludzie nie ogarniają, że to jest jego praca i że z „gapienia się w komputer” można wyżyć xD
Poczytałam kilka jego wypowiedzi i mnie olśniło: ten facet to mój ideał! Ten facet to męska wersja mnie samej! Kocham! I tak się w nim zakochałam. Hm. Okej, mogłabym się w nim zakochać, gdyby nie fakt, że on nie istnieje 🤣
Nie muszę sobie nawet nic wyobrażać, bo twórcy gry stworzyli mi faceta, który każdym swoim słowem przemawia prosto w moje serce. Tylko ja tak myślę na co dzień, a jego pewnie stworzyli dla żartu, ku chwale wszystkich nerdów xDGdy ten level przyjaźni zaczął między drgać i wznosić się na kolejne etapy, serduszko zaczęło mi bić coraz mocniej, bo każda wypowiedź Sebastiana sprawiała, że czułam się, jakbym czytała własne myśli xD
Zaczęłam do niego chodzić coraz częściej, aż w końcu poziom serduszek między nami (kto grał, ten rozumie, kto nie grał – niech zagra, bo to fajna gra xD) dobił do tego etapu, gdzie mogłam mu ofiarować bukiet kwiatów, a wtedy gra automatycznie przestawiła mi jego status z „single” na „boyfriend”.
O kurczę! Fajny jest! I nie powiem. Programista od tej postaci jest albo totalnie romantyczny, albo naoglądał się za dużo komedii romantycznych z Sandrą Bullock w roli głównej. Ja wymiękłam. Facet mnie oczarował 😉Choć przyznam, że nie na tyle, bym chciała się z nim hajtnąć… Bo kolejnym etapem po randkowaniu w tej grze jest już tylko zamążpójście. Słabo, że to ja jako kobieta muszę się oświadczać facetowi. Jestem pod tym względem dość staroświecka. Może to problem natury technicznej, że tylko aktywny użytkownik gry może się oświadczać tym stworzonym zero-jedynkowym systemem ludkom, nie wiem, bo nie znam się na programowaniu. Ale jeśli Sebastian jest tak romantyczny, to chętnie widziałabym jakąś inicjatywę z jego strony, skoro ja się już tyle nastarałam.
Fajnie nam było na etapie przyjaźni. Miło, gdy nazwał mnie swoją najlepszą przyjaciółką, a potem uznał, że nie spodziewał się takich (!?) uczuć z mojej strony, bo przecież sam czuł coś podobnego. Awww xD Nie ma to jak wirtualne wyznanie miłości i wirtualny podryw 😂
Ale ja się popsułam xD Zatęskniłam za etapem przyjaźni. Wzięłam sobie ten bukiecik, co to zrywa związki i cofa z ośmiu do zaledwie pięciu serduszek (tia, niech się ktoś postara do tych pięciu serduszek chociaż dobić, ile to się trzeba naganiać, to ja już teraz wiem ;P ) relację między mną a tym wirtualnym panem. Trochę się martwiłam, że mój ulubieniec się obrazi i nie będzie chciał mnie więcej znać, ale pomyślałam, że zawsze mogę wyjść z gry bez zapisu postępu, więc gdyby mi facet sfiksował nie w tę stronę, można to będzie jeszcze odwrócić 😉 No i poszłam z tym bukietem prawie w zębach, by znów być wolną, samotną egoistką w grze xD
A on wtedy uznał, że to idealny moment na naszą pierwszą randkę, i poleciał w cutscenkę, gdzie zabiera mnie motorem na wycieczkę w świetle księżyca. O raju! Oszaleć można, bo to było taaaakie romantyczne! Zamiast go więc rzucić, przywiązałam się jeszcze bardziej xD Tam chyba była też jakaś milcząca akcja z pocałunkiem na finiszu, ale tego niestety już katscenka nie pokazała (jestem z siebie dumna, pamiętam, że te takie przerywniki w grze, gdy traci się kontrolę nad swoją postacią, to cutscene xD).
Tuż po tych romantycznych ekscesach szukałam go potem jeszcze dwa dni, żeby znów obdarować prezentem, a później jednak sprawdzić, jak gość zareaguje, gdy mu machnę przed nosem tym bukietem na zerwanie.Ale gdzieś się schował 😎
I nie mogę go nigdzie namierzyć 😂