Jumanji: Przygoda w dżungli… komedia, XXI wiek i półtora wątku romantycznego
Mam słabość do tego filmu. Jeszcze pierwsza jego wizja wciągnęła mnie, jakbym sama była bohaterką i postanowiła zagrać w tę dziwną planszówkę. Ale to, co zrobiła ze mną wizja uwspółcześniona, to jakiś obłęd. Śmieszna. Nieprzewidywalna i, choć to przygodówka, to zawierająca genialny wątek romantyczny!Czwórka dzieciaków za karę zostaje po lekcjach i zamiast wykonywać karniaka, odkrywają starą grę. Jumanji wciąga ich do swojego świata, gdzie grozi im realne niebezpieczeństwo. Jeśli zginą w grze, zginą naprawdę.
To jest typowy film przygodowy. Zawiera ciekawe sceny akcji, fabuła wciąga, a dialogi momentami śmieszą do łez.
Pierwsze, rzetelnie ukrywane miłostki
Tak się przypadkiem stało, że jedną z tej czwórki jest dziewczyna, w której zadurzył się Spencer – drugi z czwórki nastoletnich bohaterów. W nowych wcieleniach, z zupełnie innymi “mocami”, dzieciaki mogą zmienić swoje myślenie, charakter relacji, jakie między nimi panują i oczyścić atmosferę, która do tej pory przeszkadzała im normalnie funkcjonować w realnym życiu.
Wspomniany Spencer w grze dostaje awatara inteligentnego, odważnego mięśniaka, który jest głównodowodzącym tej wesołej gromadki. To, czego doświadcza w grze, wpływa na niego również w realnym życiu i to jest fajne. Nauka przez doświadczenie, pokonywanie własnych słabości, poznanie siebie od takiej strony, od jakiej prawdopodobnie nigdy nie mógłby się poznać.
Niestety Martha dużo bardziej podoba mi się w tej wersji z gry, niż z realnego życia. W realu jest uroczym, skromnym, spokojnym kujonem. W grze to świetna, zgrabna i bardzo ładna laska. Nadal jest inteligentna (choć tekst o Spencerze mówiącym o sobie w czwartej osobie… cóż, jest w ogóle czwarta?? 😉 ), a teraz dodatkowo jest nie do zdarcia.
Filmowy koszmarek
Nie podobała mi się absolutnie scena pierwszego pocałunku tej dwójki. Koszmar. Ja wiem, że to było przerysowane, że miało śmieszyć, że to komedia i w takim tonie twórcy chcieli utrzymać nawet tę romantyczną otoczkę. Ale jeśli dało się przemycić do takiego filmu całkiem niezłe mądrości, dające widzowi do myślenia, to naprawdę można było darować sobie pocałunek, który wyglądał, jakby oni wpadli na siebie przypadkiem i rozpłaszczyli się na swoich twarzach, ledwie panując nad odruchami wymiotnymi.
No nie. Oślinianie sobie pół twarzy to już przesada. Serio. Sama przeżyłam pierwszy pocałunek, widziałam ich też wiele, w różnych sytuacjach (filmach i realu) i to NIGDY nie wyglądało tak tragicznie, jak tutaj. Rozczarowanie, to chyba za słabe słowo, by określić moje odczucia.
Teraz będzie spojler dotyczący końcówki filmu.
Drugim rozczarowaniem był finał relacji Alexa i Bethany. Nie polubiłam tej dziewczyny od samego początku. Nie znosiłam jej, aż nie zaczęła przejawiać jakichkolwiek “inteligentnych” odruchów normalnego człowieka. Nastolatka żyjąca wyłącznie w idealnym świecie Instagrama wywoływała tym razem we mnie odruch lekko sadystyczny. A może tak niechcący zje ją jakiś hipopotam?
Zamiast tego, ku mojemu rozbawieniu (i większości sali w kinie, bo ten film akurat oglądałam na dużym ekranie), walnęła trafnie, że po detoksie od smartfona zaczyna kiełkować w niej myślenie. No to już coś. A gdy oddała własne życie, by ratować towarzysza niedoli – rozbroiła mnie zupełnie. Nadzieję na happy end dla tej dwójki miałam od początku, gdy tylko zobaczyłam, co się święci. I tu spotkało mnie spore rozczarowanie, bo choć happy endu nam nie oszczędzono, to jednak nie do końca był on taki, jak chciałam. A bardzo chciałam, by Alex dołączył do tej wesołej czwórki, właśnie u boku zwariowanej blondynki.
Półtora wątku romantycznego. Tyle zawiera ten film. Jeden cały, porządny, między Spencerem i Marthą. Taki, któremu widz kibicuje od początku, aż do końca. I drugi wątek, okrojony do połowy. Bo ze strony Alexa to raczej nigdy nie było “coś więcej”. Gdyby tak było, pewnie czekałby na nią (cholera, ponad 20 lat?? Oj…).
Dzięki za uwagę!
Zdjęcie to printscreen z filmu.