W filmach,  Zestawienia

Wes Brown w roli głównej, moje zestawienie najlepszych romantycznych filmów z tym aktorem

Czasami je mam. Przeczucie. Trafię na jakiś film przypadkiem, ale aktor grający główną rolę męską zwróci moją uwagę jakimś szczegółem. Wzruszającym spojrzeniem na swoją partnerkę, odpowiednio wypowiedzianym zdaniem, albo po prostu swoją urodą. Gdy czuję, że to jest to, zaczynam przeszukiwać Internet, by dostać tego więcej. Filmów z tym konkretnym aktorem. Lub aktorką. Bywa i tak.

Ostatnio trafiłam zupełnie przypadkiem na cudo pt. Miłość pod gwiazdami i już w połowie seansu wiedziałam, że będę szukać. Ryć jak norka. Po obejrzeniu piątego z kolei filmu z Wesem Brownem, mogę je tu wypisać, szczególnie ku własnej pamięci na przyszłość.

Nie będzie tu jakiegoś dziwnego westernu, w którym grał, a w którym za grosz romantyzmu nie znalazłam, bo też i przesłanie filmu było tam inne. Jak na Romantyczny Akapit przystało, będą najpiękniejsze wątki romantyczne z aktorem, którego uśmiech śledzę w tych właśnie tytułach. Kolejność zgodna ze stopniem uwielbienia 😉

1. Miłość pod gwiazdami (2011r.)

Miłość pod gwiazdami

Ona musi napisać pracę dyplomową. Dostaje szansę na znalezienie tematu jako pomocnik nauczyciela w szkole podstawowej. Zaprzyjaźnia się z odstającą od reszty dziewczynką. Okazuje się, że obie mają podobne przeżycia – straciły swoje matki jako dzieci. Wkraczając coraz bardziej w życie półsieroty, poznaje również jej ojca. Dalej nie trzeba nic mówić. To naprawdę przewidywalny film 😉

O tym filmie pisałam już na Akapicie. Oczarował mnie poważnym podejściem do tematu. Spodziewałam się małego koszmarku, który będzie co jakiś czas jedynie przeplatany czymś fajnym (np. uroczym spojrzeniem bohatera na ukochaną), a dostałam pełną ciepła, miłości i przyjaźni historię, której nie sposób obejrzeć tylko jeden raz. Nie przeszkadza banalność, przewidywalność i prostota. Ten film się po prostu kocha od pierwszej minuty.

2. Małomiasteczkowe święta (2017r.)

Ona wraca do rodzinnego miasteczka na święta. Jako wolontariuszka udziela się w przygotowaniu świątecznego pokazu dla wszystkich mieszkańców. Jej kierownikiem na placu boju okazuje się być jej były. Początkowa niechęć powoli znika, a ona poznaje tego faceta jakby jeszcze raz – od nowa.

Do grudnia jeszcze całkiem daleko, a ja zaczynam tonąć w świątecznych klimatach. W tym roku wyprzedziłam nawet markety. Nieźle. Jednak to również tytuł, któremu praktycznie nic nie mam do zarzucenia. Wes Brown zrobił swoje w prawdziwie mistrzowskim, jak na ten gatunek, stylu. Chyba nawet w hollywoodzkich produkcjach nie widziałam podobnych scen lepiej odegranych.

Ogromnie podoba mi się postać głównego bohatera. Tonę w jego poważniejącym na jej widok spojrzeniu. Na początku może się wydawać, że to jakiś baran, który kiedyś złamał dziewczynie serce, obecnie skory do żartów, lekkoduch i palant. Nic bardziej mylnego. To tak silne wrażenie, że aż oczekiwałam idiotycznego zachowania z jego strony, ale to nigdy nie nadchodziło. Dokładnie tam, gdzie się spodziewałam, nie doczekałam się. I to jest piękne! Bardzo pozytywne rozczarowanie, kamień z serca i z przyśpieszonym oddechem skok w następną scenę. A ta okazuje się być jeszcze lepsza od poprzedniej. Brawo!

3. Pora na miłość (2011r.)

Ona wraz z młodszą siostrą próbuje pozbierać po burzy gospodarstwo. Napraw jest więcej niż rąk do pracy, a mężczyzn do pomocy w pobliskim miasteczku brak. Wszyscy wyjechali, ogarnięci gorączką złota. On pojawia się w miasteczku wraz z przyjacielem, który jest konfliktowy, więc szybko pakuje ich w kłopoty. Przyjaciel ucieka, nie mając zamiaru przyznać się do winy. On zostaje. By odpracować szkody poczynione w miejscowym barze, szeryf każe mu pomagać na farmie sióstr.

W fimie przebija się klimat Dzikiego Zachodu, ale całość nie odrzuca, jeśli ktoś nie znosi westernów (jak np. ja…). Z pewnością jest to tytuł dla fanów “Dr Quinn” czy “Domku na Prerii”. Podobne miasteczko, ludzie o podobnej mentalności i podobne problemy. Czasy, gdy nie było prądu ani samochodów, a kobiety chodziły ubrane w długie suknie i wszyscy nosili kapelusze z szerokim rondem.

Zdecydowanym plusem tej produkcji jest powolny rozwój sytuacji. Jak zauważyłam, to właściwie specyfika filmów z Wesem Brownem. Tutaj wręcz powiewa chłodem, bohaterka odnosi się z dużą rozerwą do przybysza, a ten chce tylko odpracować swoje i ruszyć przed siebie, byle dalej stąd.

Bardzo podoba mi się postawa Clarka. Facet jest dobry, uczciwy i spokojny. Potrafi pracować, potrafi przyznać się do błędu. Można na nim polegać i zdecydowanie zyskuje przy bliższym spotkaniu.

Wolę filmy bliższe moim czasom i zdecydowanie nie przepadam za klimatami westernowymi (choć jestem wielką fanką wspomnianej “Dr Quinn”), to jednak ten film urzekł mnie spokojnym, ciepłym i pełnym pozytywnej miłości wątkiem romantycznym.

“Pora na miłość” ma również kontynuację (z tymi samymi aktorami), jednak ona jest zbyt smutna i wolę zostać wyłącznie przy tej części.

4. Wymarzony ślub (2014r.)

On jest z nią już od jakiegoś czasu. W trakcie imprezy sylwestrowej, urządzonej przez jego rodziców, niespodziewanie się jej oświadcza. Ona oczywiście kiwa twierdząco głową i ruszają przygotowania do ślubu. Dla niej to szczególne wydarzenie. Zaplanowała wszystko w szczegółach już parę lat temu, gdy jeszcze żyła jej mama. Niestety już na starcie wszystko się sypie, bo tak wymarzony przez obie panie ślub miał odbyć się w czerwcu, gdy tymczasem narzeczony prosi o przyśpieszenie terminu. W dodatku asystentka jego mamy to jego zadurzona w nim jeszcze od czasów szkolnych koleżanka.

To w tym filmie zauważyłam pierwszy raz Wesa Browna. Nie jest idealnie w mój gust, jeśli chodzi o wątki romantyczne, choćby dlatego że bohaterowie już są w związku, więc mnie, jako widza, ominęło to, co najfajniejsze 😉

Ale jest tutaj parę takich scen, za które właśnie polubiłam aktora. Szczególnie jego stanowczość, romantyczny wzrok i to, że jest takim typem filmowego narzeczonego, przygotowującego się do ślubu z ukochaną, jaki szczególnie lubię. Niby niezaangażowany, a jednak dziewczyna może na niego liczyć. Nie zachowuje się jak dupek i przede wszystkim bardzo mi się podobało, jak rozwiązywał kryzysowe sytuacje.

5. Under the Automn Moon (2018r.)

On prowadzi coś w stylu rancha. Niestety ten jego majątek ma wielkie kłopoty finansowe i jego siostra poważnie myśli o sprzedaży posiadłości. Ona pracuje w firmie, która chce tę posiadłość kupić i wysyła ją na miejsce, by zbadała teren. On pokazuje jej prawdziwego ducha tego miejsca, choć zacząć muszą przede wszystkim od dobrania jej odpowiednich butów. W jej botkach za dużo w stajni czy wśród kóz nie zwojuje.

Ostatni na liście, więc zdecydowanie najmniej lubiany, ale jednak lubiany. Zaczynam się przyzwyczajać, ze jeśli jest Wes Brown, to mają być też konie, ranczo albo cały Dziki Zachód. Tutaj mamy dwa pierwsze elementy i są one głównymi bohaterami filmu. Nawet nie tłem, bo wypchano je na pierwszy plan. A na drugim planie jest całkiem miła dziewczyna, która patrzy na największy sentyment jego życia przez pryzmat potencjalnego biznesu. Niestety nie przepadam za aktorką, której powierzono główną rolę.

Fajne jest to, że on uczy ją innego spojrzenia i właśnie dzięki temu zbliżają się do siebie. Jednak uważam, że całym rozwojem sytuacji między tą dwójką można było pokierować zupełnie inaczej.

Tutaj wygląda to tak, jakby scenarzysta zapominał o wątku romantycznym i po napisaniu całości kombinował, jak tu powciskać gdzieniegdzie jakieś odpowiednie, pasujące epizody, by efekt końcowy nie był wyrwany z kosmosu. Ale samo zakończenie bardzo ładne, wzruszające i takie mega pozytywne. Świetny film na kiepski dzień, aczkolwiek tylko w angielskiej wersji językowej.

***

Jak na razie to na tyle. Jest jeszcze jakiś nowy tytuł, którego nie udało mi się obejrzeć w całości, ale trailer mnie nie zachwycił. Jeśli znajdę coś jeszcze fajnego z tym aktorem, dopiszę do listy.


Dzięki za uwagę!
Aga


Wszystkie zdjęcia (oraz kolaż z nagłówka) użyte w tym wpisie to printscreeny z poszczególnych filmów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *