“Buzzer Beat” z punktu widzenia jędzy
O tym serialu już tutaj pisałam. Dziś jednak popatrzę na niego pod innym kątem. Czworokątem 😉
Kobiety wolą drani. Podobno. I gdyby nie marudna kobieta i dupek, który lubi namieszać, całe Buzzer Beat nie miałoby sensu.
Byli sobie oni. Szczęśliwi i zakochani. On koszykarz, ona cheerleaderka. Ogólna radość, różowe motylki i….nuuuuuda. Przynajmniej z jednej strony. Bo jej ciągle coś nie leży.
Typ: sportowa
Relacja: Young Adult (ona-cheerleaderka; on- koszykarz; ona- skrzypaczka; drugi on- koszykarz)
Nudziarz, który śniadanie do łóżka przygotuje
Facet się stara, dba o nią, myśli o wspólnej przyszłości. Ok, ma problem, bo brak mu pewności siebie. Boi się, że nie jest dla swojej damy wystarczającym wsparciem.
Tylko, że ja widzę to wsparcie. On naprawdę za nią biega, dba, nawet nie popatrzy na inne. Jest kochany, słodki, zawsze miły i kulturalny. Umie przeprosić, umie podziękować, nawet umie zauważyć, że ona ma kiepski humor, odprowadza ją do domu, gdy zołza udaje, że źle się czuje.
Cholera! On nawet umie gotować! I gotuje, gdy ją odwiedza, żeby baba miała co zjeść, zanim wtuli się w jego ramiona. Bo głupio tak przytulać pusty, burczący żołądek.
Maczo, przy którym trzeba skakać
Aż tu nagle zjawia się prawdziwy maczo. Twardziel, numer jeden w sporcie, podziwiany i chwalony. Testosteron bije z jego napakowanych ramion niczym lawa z wulkanu. Jak wiadomo, każda erupcja ma swój początek i koniec, więc i “zajebistość” owego cuda też kiedyś się kończy.
Powiew nowości, świeżości i czegoś nietypowego porusza włos, motylki biegają po ramionkach, brzuchu i gdzie tam jeszcze tylko by sobie wymarzyła. Facet jest pociągający, surowy i tajemniczy, a jej stały facet w porównaniu do tego boskiego Antonio to taki kiepski laluś, miękkie kluseczki i inne tego typu określenia. W każdym razie nic ciekawego. W jej odczuciu.
Wiadro zimnej wody
Dziewczyna otwiera oczy, gdy jakoś tak wychodzi, że życie codzienne delikatnie wkrada się w ich relację. Nowy kawaler nie przychodzi do mieszkania w trosce o dziewczynę i z chęci spędzenia z nią czasu. On chce “zaliczyć”,a przy okazji niech mu kobieta piwo poda i coś ugotuje. Twardziel jest głodny!
Twardziel jest również niecierpliwy! Skoro ona nie ma dla niego czasu akurat w ten, konkretny wieczór, to przecież żaden problem. On ma czas dziś, a nie jutro, więc dziś ma też na pewno czas jakaś inna niewiasta. Że się akurat spotyka z kimś? A czy on się deklarował? Czy przysięgał dozgonną miłość? No przecież, że nie. To czego ona się spodziewa? Że pszczółce jeden kwiatek wystarczy? A kto by się tym najadł? 😉
Twardziel czy Kluseczka?
Cóż. Tak to już jest, że twardziele podobno pociągają. Podobno, bo ja jednak oglądając Buzzer Beat od razu wiedziałam, że prędzej rzuciłabym się pod pociąg niż na tego ponurego, egoistycznego dryblasa, którym Natsuki zainteresowała się tak bardzo, że odstawiła w kąt Naokiego.
Naoki (pomijając, że to naprawdę słodziak i ciacho), to dobry, tylko ciut zagubiony chłopak. A wystarczyło go wspierać. Być przy nim i trochę go pochwalić. Jego pewność siebie zbudowała dziewczyna, która jawnie okazywała mu podziw. Bo każdy facet tego potrzebuje. Czuć się potrzebnym i podziwianym. W granicach rozsądku, ale jednak 😉
Słodka idiotka
Bohaterka miała chłopaka “do rany przyłóż”. Zmieniła go na drania. Jak na tym wyszła? Riko na pewno nie narzekała. Naoki w sumie też sporo się nauczył. I dobrze. Bo ja uwielbiam tę parę Riko&Naoki. I niech mi Natsuki wątku romantycznego więcej nie psuje. Już i tak swoje namieszała. Wrr.
Ale jakąś tam dziką satysfakcję mam. Bo wcześniej prosiła chłopaka, by był inny, bo jej czegoś brak, bo ona chce drania. A później do tego spokojnego, wiernego pluszaka zatęskniła. Doceniamy, gdy tracimy? Życie 😛 Nie tak łatwo odzyskać to, co się straciło.
Dzięki za uwagę!
Aga
Wszystkie zdjęcia to printscreeny z serialu.