Katniss i Peeta
W filmach,  W książkach/komiksach

Igrzyska Śmierci, czyli Katniss i jej smutny trójkąt

Igrzyska Śmierci to seria, którą polubiłam od pierwszego spotkania. O ile pamiętam, najpierw zaciekawił mnie pomysł na fabułę, a przy okazji odkryłam, że jest tam wpleciona miłość. I to wcale nie taka łatwa, oczywista czy bezpieczna. Trójkąt miłosny nie od razu mnie do siebie przekonał. Miałam spory problem z wyborem “lepszej partii”, ale o tym za chwilę.
!UWAGA: pojawią się spojlery ze wszystkich części!

Jak to autorka sobie wymyśliła

Chyba każdy wie, o czym to jest, ale gdyby trafił się ktoś zielony: Panem to państwo podzielone na 12 dystryktów. Każdy z nich zajmuje się inną gałęzią gospodarki i razem sobie funkcjonują, zasilając Kapitol, w którym twardą ręką rządzi prezydent Snow.

Jednak dystrykty łączy coś jeszcze: raz w roku każdy z nich wysyła dwójkę dzieci: chłopca i dziewczynę, by walczyli ze sobą na arenie. Tylko jedno przeżyje. Tylko jedno będzie zwycięzcą. Wprowadzeni zostajemy do opowieści w momencie, gdy wytypowana zostaje młodziutka Prim. Katniss, jej starsza siostra, nie może tego znieść, więc zgłasza się za nią.

Problematyczny Gale

Igrzyska Śmierci od początku były dla mnie problematyczne. Do serca Katniss zagląda dwóch bohaterów i ja w pewnym momencie naprawdę nie wiedziałam, jak się do nich odnieść. Obaj uroczy, zasługujący na oddanie. Nie zazdroszczę bohaterce, bo łatwego wyboru nie miała.

Przyjaciel potrzebny od zawsze

Najpierw kibicowałam Gale’owi. Miałam nadzieję, że dziewczyna otworzy oczy i zrozumie, że to on jest jej pisany. Był z nią od zawsze, przyjaciel, któremu była w stanie zaufać na tyle, by powierzyć opiekę nad własną rodziną.

W dodatku, jak się z czasem okazuje, dla niego ta przyjaźń miała głębsze podłoże. Tak sobie myślę, że oni najpierw się zaprzyjaźnili. Miłość ze strony chłopaka pojawiła się z czasem.

Podobno lepiej żałować, że się coś zrobiło…

To jest niesamowite. Najpierw Gale musi oglądać, jak ukochana dziewczyna na oczach całego świata idzie w ramiona innego chłopaka. Dociera do niego, jak ważna jest dla niego, ale pozostaje mu tylko zazdrość? Jakoś tak to wygląda.

Nie ogarnął się, a być może do końca życia żałować będzie jednej rzeczy: że nie zgłosił się za Peetę do pierwszych igrzysk, gdy zobaczył, że Katniss zgłasza się za siostrę. Poszliby na arenę razem. I co dalej? Zginęli tam oboje?

Genialne. I zamiast trójkąta miłosnego, byłby wątek Romeo i Julii. Nie wiem jak Wy, ale ja wolę jednak trójkąty. Nic mnie tak nie wkurza, jak brak happy endu!

Cierpiąc – walczy. Walcząc – cierpi

Gale cierpi sobie w milczeniu, czasem tylko mieszając w głowie dziewczyny. A to obdarzy ją smętnym wzrokiem zakochanego szczeniaczka, a to pocałuje znienacka. Ten pierwszy pocałunek był uroczy.

Spojrzenia też nawet lubię. W innych filmach. Ale tutaj byłam wniebowzięta, gdy gość przestał grać wzrokiem, a zaczął czynami. Zamiast szukać miłości w postawie bohaterki spojrzeniem, on własnym ciałem zasłania niewinnych ludzi, zgłasza się na misję odbicia zakładników, zabiera Katniss do jej rodzinnych stron, by zobaczyła katastrofę na własne oczy. Wspiera ją, gdy tego potrzebuje, rozmawia z nią, walczy u jej boku. Takimi zagrywkami zdziałał zdecydowanie więcej, a dla mnie były to momenty, gdy naprawdę miałam nadzieję, że dziewczyna skieruje swojego uczucia na przystojnego przyjaciela.

A w tle majaczy ciągle Peeta…

Peeta to dla mnie zagadka. Na początku zastanawiałam się, kiedy on tak naprawdę zakochał się w Katniss. Czy tak jak mówił, już dużo wcześniej, zanim trafili w wir wydarzeń Igrzysk? Czy jednak była to gra, by ratować skórę i taka rzeczywista miłość pojawiła się gdzieś znacznie później, może nawet dopiero w drugiej części? Gdy byłą fanką shipu Katniss-Gale chciałam wierzyć, że chłopak grał i ta cała skryta love story to bujda.

Na arenie

Jednak dziś obejrzałam ponownie całą serię. Wszystkie cztery filmy. Nie chce mi się czytać książek, ale jak pamiętam, to tak za wiele w ekranizacji nie namieszali. I dziś poczułam sympatię do Peety. Naprawdę cieszyłam się na każdą przyjazną reakcję Katniss względem niego.

Gale został tam, gdzie miał zostać – w domu, dbając o Prim i mamę dziewczyn. Peeta poszedł na arenę i był tam do końca. U boku ukochanej. I choć dalej nie wiem, czy chciałabym wersję z jego wielką, skrytą miłością, to wiem, że na pewno chcę wersję z duetem Katniss-Peeta.

Gdy chłód zamienia się w przyjaźń, a ta w miłość

Uwielbiam obserwować rozwój ich relacji w drugiej części. W Pierścieniu Ognia pięknie pokazany został początkowy chłód i dystans między nimi. Zobaczyłam urażonego, zranionego Peetę i totalnie wycofaną, przerażoną tym wszystkim Katniss. A później chłopakowi stopniowo udaje się do niej zbliżyć.

On jest naprawdę mądry. Dobry i mądry. Oczywiście później na arenie już w ogóle przeszli samych siebie. Jego prezent dla niej, jej przerażenie, gdy on odbija się martwy od pola siłowego. Jej czułość, jego troska. Rozkoszni są.

Tym bardziej prawie pękło mi serce, gdy zobaczyłam, co Kapitol zrobił z tym cudownym, dobrym, serdecznym i zakochanym na ślepo chłopakiem. Rany, jak mi brakowało tego jego bezwarunkowego zapatrzenia w nią, później, w trzecim tomie (a czwartej części filmu). Cholera, szlag mnie trafił, bo to nie był ten sam chłopak. I już nigdy nie miał nim być. Niestety, eksperymenty na ludzkiej psychice i ogrom mało przyjemnych doświadczeń potrafią solidnie zmienić każdego. Pozbawić czystości i tej uroczej niewinności, jaką nacechowana była miłość Peety.

Gdy miłość dojrzewa

Na szczęście cały wątek nie stracił uroku. Dalej kocham tę dwójkę, ale widzę, jak dojrzali i poważni się stali. Tak samo ich miłość.

Gdy rozsądek bierze górę

Strasznie szkoda mi Gale’a. Mam nadzieję, że chłopak zakocha się ponownie, ale tym razem ze wzajemnością w dziewczynie, która naprawdę potrafi go docenić. Nie było mu pisane szczęście u boku Katniss i teraz widzę to doskonale. Potrzebowałam jednak na to paru ładnych lat i kilkunastu seansów, by dojrzeć do takich wniosków.

Dziś, gdybym była na miejscu Katniss, podjęłabym pewnie taką samą decyzję jak ona. Ale łatwo mi powiedzieć – siedząc bezpiecznie w domu, patrząc na ich dzieje przez szklany monitor.


Dzięki za uwagę!


Zdjęcie to kadr z filmu, z drugiej części “W Pierścieniu Ognia”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *