„Zmierzch” w azjatyckiej odsłonie, czyli co nam serwuje manga „Jego wilczy sekret”
Ta manga to „Zmierzch” w nowej, azjatyckiej odsłonie. Zupełnie jakby autorce nie wszystko spodobało się w pierwotnej wersji, więc zrobiła swoje wstawki. I ja wiem, że „Zmierzch” był o miłości wampira i zwykłej dziewczyny, a tu przecież wampirów nie ma. Spokojnie. Zanim ktoś zacznie marudzić, poniżej tłumaczę, dlaczego ta historia skojarzyła mi się tak bardzo z moją ukochaną serią sprzed lat.
Uwaga: jeśli nie czytaliście jeszcze mangi, mogą pojawić się niechciane, drobne spojlery.
Typ: szkolna, siły nadprzyrodzone
Ilość tomów: cztery (Poniżej omawiam tylko pierwszy)
Wydawnictwo: Studio JG
Mamy tutaj więc również nastolatkę, która przeprowadza z dużego, znanego miasta do małego miasteczka. Też siada w klasie koło ciacha=dziwaka. Choć tutaj akurat autorka wolała, by to „ciacho” od razu zaczęło się przymilać do bohaterki, więc ucięła motyw, gdy nadnaturalny gość walczy ze sobą i ucieka w siną dal, by w końcu i tak wrócić i wplątać się w niebezpieczną dla siebie relację.
Najważniejsze – ten gość również czuje wyjątkowy apetyt na dziewczynę, ale to azjatycka wersja Jacoba, nie Edwarda. Bo chłopak jest zmiennokształtnym. Potrafi zmieniać się w uroczego wilczka.
Jak tu się potoczy wątek romantyczny? To ciekawiło mnie najbardziej, no bo zakładałam, że jakiś jest. Skoro to manga z gatunku „romans” xD (Chyba że ta wersja Jacoba dziewczę po prostu zje… xD Nie, no spokojnie. To nie horror, więc takiego scenariusza nie zakładamy).
Jakby tego wszystkiego było mało, bohaterka też ma sztywne relacje z ojcem, a magia zmiennokształtnych na nią nie działa. Coś Wam to przypomina? 😉
A jednak ta manga jest CU-DO-WNA!
Główny motyw ze „Zmierzchu” przeplatany jest zupełnie nowymi zwrotami akcji w miarę rozwoju fabuły i to naprawdę ciekawymi. Tego w amerykańskiej wersji nie ma, więc tym bardziej przyciąga uwagę.
Rysunki są bardzo przyjemne,delikatna kreska, nie ma przepychu, jest prosto i spokojnie – dokładnie tak jak lubię. W dodatku chłopcy są całkiem przystojni, choć przyznaję się bez bicia, że przez ponad pół pierwszego tomu ja ich ciągle myliłam. Autorka narysowała ich chyba odrobinę zbyt podobnych do siebie, albo ja po prostu nie skupiłam się dostatecznie uważnie na tym, kto tu jest kim.
Bohaterka jest sympatyczna i lubię ją chyba jednak bardziej od Belli. Nie jest szczególnie ładna. Ale na swój sposób jest naprawdę urocza. Podoba mi się jej niechęć do pewnej części towarzystwa ze szkoły, a już w ogóle podbiła mnie swoją wewnętrzną walką o to, by stać się inną i nie popełniać ponownie błędów z przeszłości.
O tej przeszłości dowiadujemy się dość sporo już w tym pierwszym tomie i dzięki temu możemy podziwiać, jak stara się nad sobą pracować w tym nowym miejscu. Nie od razu Rzym zbudowano, ale ja w nią wierzę!
Manga pokazuje również, że niestety mentalność ludzi nie zmienia się zależnie od miejsca zamieszkania, ale zawsze znajdą się osoby, którymi warto się otaczać, bo one zasługują na uwagę. Od nich można też czerpać siłę, by iść z podniesioną głową do przodu.
Wracając do wątku romantycznego. Chłopców mamy aż czterech, więc osobiście z chęcią widziałabym tu zauroczenie do jednego z nich przechodzące w miłość do innego. Mam już nawet swój typ. Ale jak będzie faktycznie? To się okaże.
Czas w tej historii leci dość szybko do przodu, są przeskoki np. o parę miesięcy do przodu, dlatego pewnie wydało mi się, że pierwsze wzmianki o miłości padły zbyt szybko.
A teraz biorę się za następne tomy, bo naprawdę ciekawi mnie, jak to wszystko się dalej potoczy. Zwłaszcza że ten pierwszy tom poddał kilka sugestii, w jaki sposób akcja może się nieźle dalej zakręcić.
Dzięki za uwagę!
~Aga